Zawsze szczególnym uczuciem darzyłem samochody.
Kochałem jak jeździły bezawaryjnie, kłóciłem się z nimi jak odmawiały posłuszeństwa, wściekałem gdy jakaś bzdurka mnie wyprowadzała z równowagi aby za chwilkę wybaczać i cieszyć się z przebywaniem z moim pojazdem.
Teraz mam Lancię czyli kobietę. Na nią też się raz wydarłem, kurcze spać nie mogłem i poszedłem ją przeprosić.
Od razu jakby lepiej zaczęła jeździć.
Za to zalałem jej lepsze paliwko aby wtryski przedmuchać, myję ją bardzo często i nawilżam różnymi środkami do pielęgnacji.
To uczucie jest wyjątkowe.
Ale jak mnie zdradzi lub odmówi posłuszeństwa to nie ma zmiłuj to porzucę z bólem serca.
