Byłem, zobaczyłem, to opiszę.
Niestety na miejscu okazało sie , że to nie 2.4JTD tylko zwykle 1.6 ale z dorabianym turbo. No i nie kombi tylko sedan... i tu się trochę wk..em bo na zdjęciach wygląda na kombi ale właściciel odburknął, że to tak przypadkiem wyszło, że niby tak światło padło na okolicę.
W środku bałagan wszędzie walające się butelki z markowym alkoholem (pełne) i pieniądze, normalnie nawet w lusterku wstecznym banknot... właściciel widząc moją minę mówił, że nie dbał o stan estetyczny, tylko auto musi być technicznie tip-top ale mu nie uwierzyłem.
Najgorsze było to, że już miałem tego auta nie kupować a właściciel sie rozmyślił i nagle stwierdził, że chce sprzedać. To ja mu na to, gościu a Ty chcesz na prywatna sesję MMA

lecz ten wyciągnął smyczek z kontrabasu to się uspokoiłem, bo gościu się okazało jest jakimś tam muzykiem i ma prawie dwa metry wysokości.
Po podpięciu do komputera okazało się, że przebieg to 21999 km a na liczniku 156999 więc się pytam właściciela o co kaman a ten, że jeździ tym autem tylko do kościoła (codziennie ale tylko po 2 km) i na koncert raz w tygodniu więc przekręcił sam licznik bo by mu nikt nie uwierzył, że ma tylko tyle, w sensie, że tak mało.
Co jeszcze?
Klima do nabicia, tzn już się z niej okoliczni wieśniacy nabijali, że to niby taka lanciowa klima co grzeje zamiast chłodzić - że niby takie włoskie dziadostwo - ale nic z tego nabijania nie wyszło.
I kiedy już po przemyśleniu oferty, wbrew temu po co przyjechałem, chciałem auto kupić pojawił się jakiś słoik z Warszawy i krzyknął z daleka "dam pińcet" i znalazłem się, że tak powiem na z góry przegranej pozycji negocjacyjnej.
