Decyzja zapadła na Walnym Zgromadzeniu Stowarzyszenia i... nie pozostało nic innego, jak przygotować ekspozycję, która zapadnie głęboko w pamięć zwiedzających.
Czasu nie było wiele, a nietrudno zgadnąć, że wyzwań, które stanęły przed debiutującą na tych targach LKP – całkiem sporo.
Ekipa organizatorów, czyli Arek (Artysta), Hubert (MłodyH), Tomek (Dudi), oraz z daleka Andrzej (Faraon) utworzyła się natychmiast. To wspaniałe uczucie, ta pewność, że prosząc o pomoc Klubowiczów LKP przy organizacji takiego trudnego zadania – ma się pewność chęci pomocy – i to takiej prawdziwej. Jesteście wspaniali!
Pomysł z dnia na dzień ewoluował, zaczęło się od pomysłu dwóch – trzech aut – skończyło ostatecznie na sześciu :D.
Ideą tegorocznej wystawy było pokazanie części sportowego dziedzictwa Lancii. Zadziałało. To naprawdę wspaniałe – słyszeć jak liczni tatusiowie z rozgorączkowaniem opowiadają swoim pociechom z lekką przesadą o „tej Lancii Integrale, która zawsze wygrywała wszystkie rajdy, pamiętam miałem taki samochodzik jako chłopak” - patrzeć świecące się oczy na widok z pietyzmem odtworzonej Delty Integrale Evo Martini Irka i Moniki (Irektob) (którzy zresztą, natychmiast po przyjeździe do Warszawy, dołączyli do grona organizatorów).
Hubert uruchomił „cinema Lancia”, które wyświetlały cieszące się niemałym powodzeniem filmy z historii Lancii. Kto by pomyslał, że m.in. filmy z pokładu aut w trakcie najsłynniejszych rajdów, cieszyć się będą takim powodzeniem?
Ostatecznie pokazaliśmy na naszym stoisku:
piękną Fulvię HF Monte Carlo:
Deltę Evoluzione Martini:
jedynego nierajdowego rodzynka o oszałamiającej desce rozdzielczej, czyli Lancię Trevi:
Deltę Integrale Martini z pięknym, skórzanym wnętrzem Recaro:
kontrowersyjną w swojej tuningowej stylistyce HF Turbo oraz Integrale w wersji Stradale:
Tego typu imprezy to również okazja do zadzierzgnięcia więzów sympatii i przyjaźni, czemu codzienne, wieczorne spotkania Lancistów w naszym domu bardzo sprzyjały. Chcemy więcej!
Frekwencja na targach zadziwiła. W sobotę było sporo ludzi, ale w niedzielę targi odwiedziła ilość osób, która momentami zbliżała się do „nieprzebranych tłumów”, a przejście ścieżkami pomiędzy samochodami bywało utrudnione. Tym milej słyszeć od tylu nieznanych odwiedzających ciepłych słów np. o „opadających szczękach” na widok tylu legendarnych włoskich aut marki Lancia, radość dzieciaków (również tych dorosłych ;) )z możliwości zajęcia miejsca za kierownicą rajdowej Fulvii czy Integralki, błysk w oczach dziewcząt, doceniających urodę i niebanalność włoskiej stylistyki...
Frekwencja klubowiczów wzbudziła ambiwalentne uczucia – z jednej strony brakło wielu mazowieckich miłośników Lancii (wiemy: komunie, śluby, szpitale – żadne usprawiedliwienia :-) ) z drugiej ucieszyła obecność ekip z całej polski – Dolnego Śląska, Małopolski, Pomorza i Kujaw, czy Ziemi Lubuskiej itp. które specjalnie przyjechały na Autonostalgię. Brawo.
Co w przyszłym roku? Są plany, by wystawić Lancie trochę bardziej zabytkowe (których, niepostrzeżenie, pojawia się na naszym forum coraz więcej, a dodatkowo mamy już kilka deklaracji uczestnictwa). A może coś innego? Czekamy również na Twoje pomysły i chętnych do współorganizacji. Wszelkie informacje i sugestie można adresować do mnie – Nat, tel. 601 380 283, email jarpol małpa wp kropka pl.
Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować:
Wszystkim organizatorom, za ich pasję , czas , pomysły i dobrą zabawę, którą mieliśmy przez ten arcyciekawy weekend.
Wystawcom, którzy – bywało – przejeżdżali cała Polskę, by móc pokazać swoje cacka. Bywało – że na trzydziestoletnich, oryginalnych oponach w niepewności – czy doniosą? Bywało, że w huku sportowych tłumików i w trzęsących na dziurach, wyposażonych w sportowe zawieszenia bolidach.
Panie i Panowie – dziękujemy ogromnie.
Kilku naprawdę bezinteresownym dobrodziejom - firmom, które nieodpłatnie udostępniły nam dziesiątki elementów, bez których zorganizowanie targów byłoby znacząco utrudnione – standów, witryny najazdów, monitora panoramicznego, krzeseł, maszyny do kawy i innych „drobiazgów”, bez których organizacja imprezy byłaby bądź niemożliwa, bądź kosztowna.
Edwardowi Poskierowi, za sugestie dotyczące niektórych zaproszonych aut oraz częstowanie spracowanych organizatorów imprezy złotym płynem ;)
I, last but not least, organizatorowi całej Autonostalgii, Mirkowi Bugajskiemu, za elastyczną i przyjemną współpracę.
Do zobaczenia za rok...
|