Witajcie

Wczoraj odpaliłem moją Lancie bez problemu, zajechałem w jedno miejsce, zgasiłem silnik, po 5minutach ponownie go odpaliłem i pojechałem w drugie miejsce. Po upływie 10 minut przekręcam stacyjkę i dobiegł do mnie odgłos braku mocy przy kręceniu. Radio zostało zresetowane, tak by wpisać kod, licznik dzienny również został skasowany. Moja pierwsza myśl akumulator. Wróciłem do domu autobusem ;p Potem pojechałem po Lancie z ojcem. Miernik napięcia wykazał na akumulatorze wartość 12+, a sam akumulator miał zieloną kropkę - więc tutaj on jest sprawny. Wzięliśmy Lybre na hol i z dwójeczki ją odpaliłem, autko chwile pochodziło na wolnych obrotach i spokojnie wróciło do domu. Pod blokiem odpalałem je 3 razy i za każdym razem odpalała (nie było to w odstępach 10 sekundowych). Dzisiaj schodzę na dół i auto ponownie nie odpaliło, radio i dzienny zresetowane. Dodam, że wczoraj cały dzień padało i były kałuże na mieście - jeśli to ma jakieś znaczenie, to nie mam osłony silnika na dole, którą zerwałem na rybach

Około 1,5 miesiąca temu miałem taki przypadek, że również po intensywnym deszczu auto nie odpaliło, ale wtedy totalnie padł mi akumulator - tak jak bym zostawił światła na noc - co w LL jest niemożliwe

Ktoś wie coś na ten temat? Sam myślę, że może jakieś zwarcie, no ale kompletnie się na tym nie znam. Pozdrawiam