Postanowiłem opisać tutaj swoją małą przygodę z pucowaniem auta, może komuś się przyda:) Naszym lanciom lat nie ubywa, więc zacząłem zastanawiać się nad oddaniem auta na usługi car detaling'u. Po zaczerpnięciu opinii u dr google wybór padł na shinefactory. Cena była "przystępna" ja za taką usługę jak i Panowie deklarowali się, że zajmują się alkantarą. Chciałem ogarnąć następujące rzeczy w aucie:
- lakier - myjni automatycznych staram się unikać ale niestety w ciągu 10 lat pojawiły się mikro zarysowania
- fotele przednie - na siedzeniu kierowcy pojawiły się guzki, na pasażera zaczęły się "przedbiegi"
- środek - okruszki (czytaj Żona w trakcie 8kkm hiszpańskiego euro trip

- felgi - do mycia ich zazwyczaj sie nie przykładałem

Wybrałem Max Shine Detailing plus powłoka cquartz (jak robić to na maxa). Pucowanie zajęło ok 3/4dni.
Wrażenia:
- lakier - jest piękny i głęboki! Auto się banalnie myje, woda zdemineralizowana wystarcza do umycia średnio zabrudzonego auta.
- fotele przednie - sa znowu przyjemne w dotyku (podobno nie został zastosowany patent z maszynką do swetrów;) )
- środek - może tak, pojemniczek na monety w środkowej centrali jest 100% czarny
- felgi - znowu są czyste;)
- szyby - fajny efekt "niewidzialnej wycieraczki"
Cytując Żonkę: Świeci sie ja psu jajca

PS. Włośni piękne robią auta:)










Pozdrawiam,
G