| Zlot w Ostrawie był łączonym polskim i czeskim. Na parkingu przy kopalni (obecnie skansenie czy muzeum) położonej niedaleko Hlucina spotkaliśmy się o 9.30. Trafiliśmy z małymi problemami. Oznakowanie w Czechach jest inne niż u nas, oczekiwaliśmy znaków z nazwami miast, bywają ale jak na złość akurat nie te co chcemy. Po przwitaniu się i wzajemnym zaprezentowaniu swoich maszyn, udaliśmy się na zwiedzanie kopalni, także części podziemnej. Po męczącej wyprawie w ciemnościach jakże kojącym i wskazanym był posiłem w przyzakładowej jadłodajni (no dobra, może obecnie to był bar, restauracja :) ) Będąc w Czechach koniecznie trzeba zamówić smażony ser. No i zamówiliśmy :) Następnie odbyła się wspólna jazda okolicznymi drogami, aż trafiliśmy pod zamek. Położony niedaleko granicy z Polską, nawet chwilami spacerując scieżkami okazało się, że fosą (strumykiem?) już Polska! Po powrocie pod kopalnię okazało się że czeka na nas TV! |